Czyż nie dobija się koni? - spytał retorycznie pewien mieszkaniec Florydy, wyjął pistolet i skrócił cierpienia swego samochodu, strzelając pięć razy w silnik.
Leciwe auto - Chrysler LeBaron z 1994 roku - "wyzionęło ducha". Zajście opisał w środę dziennik "South Florida Sun-Sentinel".
Wezwana na miejsce strzelaniny policja potwierdziła w raporcie, że 64-letni John McGivney nieodwracalnie uszkodził pojazd. Mężczyznę zatrzymano za nieuzasadnione użycie broni palnej w miejscu publicznym - przed blokiem mieszkalnym w Lauderdale-By-The-Sea - po czym następnego dnia zwolniono za kaucją.
McGivney zeznał, że samochód od lat sprawiał mu ogromne kłopoty, aż wreszcie miarka się przebrała. "Myślę, że każdy facet we wszechświecie chciałby to zrobić" - powiedział dziennikarzom. Dodał, że niczego nie żałuje i że skończenie z nielubianym samochodem było warte każdej przeklętej minuty w tym więzieniu.